Dobra i bez gadania.

Chyba możemy już pogratulować specjalistom od marketingu odpowiedzialnym za stworzenie suvów. Nadwozie przeciętnego hatchbacka podniesione nieco wyżej bez zaprzątania sobie głowy napędem na cztery koła stało się hitem sprzedażowym, a każdy szanujący się producent ma w swojej ofercie przynajmniej jeden model. W końcu podobno łączy w sobie cechy samochodu luksusowego i terenowego. Czyli jak G Klasa? Niezupełnie. Rozszyfrowując skrót suv nie trudno dość do wniosku, że ktoś nas zrobił w balona. Ma to być bowiem sportowy i użyteczny pojazd. Ferrari FF nadawałoby się idealnie, jest szybkie i ma całkiem spory bagażnik.

Jednak koncepcja upośledzonego samochodu terenowego wygrała. I tak, uwielbiam samochody, które nie są zbyt przydatne, ale mają w sobie coś specjalnego. Mogą nie mieć bagażnika, dachu, ale wystarczy, że są, że istnieją, rozświetlając swoją bytnością motoryzacyjny grajdół.  Jednak koncepcji suva nie jestem w stanie pojąć.

Większość z nich nie jest ani specjalnie luksusowa, urodziwa i ich jedynym atutem jest większa odporność na krawężniki. Wiem, że nasze drogi nie są zbyt gładkie, ale kiedy ostatni raz myśleliście, że trzeba było kupić RAV4 zamiast Avensisa? No właśnie.

Ich dzielność w terenie jest jak kompetencje Antoniego Macierewicza w komisji śledczej, po prostu się do tego nie nadają. Parking, słoneczny bulwar to ich naturalne środowisko. Ale co jeśli chcecie dobrych właściwości terenowych, niezłego prowadzenia i niewygórowanej ceny, a koniecznie chcecie suva? Wtedy przyglądacie się uważniej Suzuki Grand Vitara.

Druga generacja tego modelu jest na rynku już dobrych siedem lat i doczekała się kilku liftingów. Jest kanciasta i starym stylu, ale mimo to nie zestarzała się za bardzo. Niektóre nowsze, bardziej obłe samochody wydają się znaczniej posunięte w czasie. Stylistyka może się podobać, a swoją masywnością budzi poczucie bezpieczeństwa. I to chyba już nieliczny przedstawiciel gatunku, który na tylnej, odchylanej, klapie ma zamontowane koło zapasowe. Terenówka pełną gębą. I nie będzie wyglądała jak tani pastisz z kangurem z przodu.

Wsiadając do wnętrza przenosimy się w czasie. Nazwijmy je szczerym. Jest wykonane solidnie z nienajgorszych materiałów, ale czuć wiekowość konstrukcji. Kierownica jest regulowana tylko w jednej płaszczyźnie, a fani wszelkiego rodzaju gadżetów i pstryczków będą zawiedzeni. Charakterem Grand Vitarze bliżej do terenówek czy pickupów niż luksusowych wielozadaniowych krążowników.

Świadczy o tym również budowa samochodu. To połączenie samonośnego nadwozia z konstrukcją ramową. Cierpi na tym masa własna i prowadzenie na asfalcie. Za to niewątpliwym plusem jest stały napęd na cztery koła. Nie jakieś tam dołączane elektronicznie zabawki. Jest reduktor i możliwość blokowania dyferencjału. Nie spodziewajcie się zaraz dzielności Defendera, ale możliwość lawirowania między suvami w warunkach zimowych i widok miny ich kierowców jest praktycznie bezcenny.

Aktualnie w Polsce dostępny jest jeden silnik. Wysokoopodatkowane 2,4.Ma jedyne sto siedemdziesiąt koni mocy, trochę ponad dwieście dwadzieścia Nm i zapewnia dość przeciętne osiągi solidnie zapijając benzyną. Jest dosyć szorstki w charakterze, a w połączenie z nieco ciężko chodzącą skrzynią biegów i drżącym lewarkiem do zmian przełożeń przypomina stare Pajero, ale jeśli nie będziecie jeździć zbyt szybko odwdzięczy się pewnością prowadzenia niemal na każdej nawierzchni. Mimo dość miękkiego zawieszenie i wysokiego profilu opon nie podpiera się lusterkami na zakrętach.

Cenowo nie wyróżnia się wśród konkurentów. Nie bierzcie tylko automatu. Warto za to zainwestować w skórę i zestaw multimedialny. W kasie przyjdzie wam zapłacić sto dwadzieścia tysięcy, co biorąc pod uwagę brak wielu elektronicznych gadżetów wydaje się kwotą wygórowaną, ale ściganie się z Land Cruiserem skutecznie poprawi wam humor. Suzuki jest bardziej topornw niż reszta suvów, ba to ostatnia przedstawicielka gatunku, ale bez obaw dojedziecie na działkę na Mazurach i pod wyciąg w Zakopanem.

Patrząc na odchodzącą powoli na emeryturę Grand Vitarę ogarnia mnie pewna nostalgia. To szczery i użytkowy samochód. Nie udaje szybkiego eleganta z luksusowym wnętrzem. Nie zawiedzie, a dowiezie nawet tam, gdzie dają radę tylko terenówki, którą w gruncie rzeczy sama jest. A że ma wady? Cóż każdy je ma, ale to właśnie jest w niej piękne.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *