Być kobietą, być kobietą…

Utarło się, że samochody i w zasadzie cała motoryzacja to domena mężczyzn. Potwierdzeniem tej tezy jest wyjątek w postaci Martyny Wojciechowskiej i kilku fanek, policzalnych na placach jednej ręki, które wiedzą więcej niż faceci. Jedna z nich jeździ nawet Corvettą. Tyle tylko, że na jakieś blisko około dwudziestu milionów przedstawicieli ładniejszej płci to trochę mało, a biorąc pod uwagę podobne tendencje w innych krajach, również nie wygląda to na rewolucję na miarę „Seksmisji”. Co nie jest do końca takie złe, bowiem my, złe i szowinistyczne świnie mamy swój, w miarę autonomiczny kawałek tortu.

Ale jak się okazuje kobiety też lubią ten wypiek. Bowiem ze statystyk wynika, że posiadaczki jajników prawie tak samo często kupują samochody. Jeszcze kilka lat temu były to w zasadzie małe miejskie pierdzidełka w postaci Seicento, Picanto, Matizów i Getzów. Mało, która kobieta decydowała się na coś większego. Co prawda podobno jeżdżą bezpieczniej, ale robiąc kilka rzeczy na raz, czyli chociażby makijaż, rozmawiając z przyjaciółką o nowym chłopaku przez telefon są bardziej skore do robienia głupich błędów. No i jak twierdzą psychologowie zbyt łatwo się poddają i za mało w siebie wierzą.

Również mimo, że nadają imiona swoim samochodom, bardziej je postrzegają jako środek transportu z punktu a do punktu b, znaczy od Zośki do kosmetyczki, niż pewnego rodzaju namiastkę kochanka. I być może wiąże się to z brakiem pewnej części ciała, która ulega u nas przedłużeniu wprost proporcjonalnie do wielkości silnika, mocy i ceny jaką nam przyszło zapłacić. Bowiem kobiety o dziwo bardziej praktycznie patrzą na zakup samochodu, są bardziej pragmatyczne w wyborze, podczas gdy my jesteśmy w stanie dorzucić parę tysięcy na coś ekstra lub inny komplet felg.

Co za tym idzie przedstawicielki płci pięknej często wybierają sedany i kombi, najczęściej jako Fordy Focusy i VW Golfy. A na kolejnych miejscach plasuje się Mondeo i Insignia, które są sporo większe od stereotypowej Pandy. Co dla mnie nie ortodoksyjnego benzynowca niezrozumiałe często wybierają samochody z silnikiem diesla, które raczej nie słyną z definitywnie prostej obsługi.

A te wszystkie dane są dość zaskakujące. Przeważnie ja, zła i szowinistyczna świnia, miałem przed oczami obraz kobiety w czymś ładnym i zgrabnym, na przykład w Fiacie 500 albo Mini. Są zwrotne, mają dobrą widoczność z wnętrza i wyglądają jak atrakcyjny gadżet pasujący do torebki albo butów.

Często jednak rodzicielki potrzebują czegoś większego. Ale tu również wiele koncernów przychodzi z pomocą. Choćby Citroen z linią DS, Mini… z większymi Mini lub śliczną Giuliettą od Alfy. Zamiast tego wolą zachowawcze Audi A3, BMW 3 albo Lexusa IS. To dobre samochody, ale jakoś ciężko im przypisać pasję, romantyczność i fantazję.

I patrząc na to wszystko mam pewną teorię. Kobieta wybierając przyszłego ojca dla swoich dzieci kieruje się względami praktycznymi, czy jest zaradny, odpowiedzialny co mówi jej jak bardzo sprawni są jego żołnierze. Pomimo tego, że uwielbia Włocha czy Hiszpana o wizerunku amanta kieruje się w stronę bardziej statecznego Niemca lub Japończyka. Co prawda mając odpowiedniego mężczyznę przy boku mogłaby zaszaleć w wyborze samochodu, ale jak widać tu kieruje się podobnymi kryteriami.

Co więcej, to w sumie nasza wina, jak bałagan w pokoju, nieposegregowane pranie i ruch obrotowy Ziemi, bowiem wszystkim ładnym autom przypisujemy cechy żeńskie. Na Alfę Romeo 8C nigdy nie popatrzymy jak na odpowiednika Pudziana czy Hardkorowego Koksa. Nawet te bajki jakoby Aston Martiny czy Bentleye mają cechy brytyjskiego lorda są wierutną bzdurą. To raczej odpowiedniki Kate Beckinsale i Helen Mirren. W zasadzie każdy fajny samochód to ucieleśnienie kobiety. Nawet muscle cary, w co nawet mi trochę trudno uwierzyć, gdy to piszę, ale tak jest. A kobieta za ich kierownicą byłaby z pewnością traktowana jako żyjąca w związku partnerskim, co nie jest zbyt dobrze widziane wśród części społeczeństwa.

Zatem drogie panie, w okolicy Waszego święta nie życzę Wam Fordów Focusów albo Opli Insignia bo to trochę jakby wybrać najbardziej znanego prezesa w Polsce jako Viva Najpiękniejszego. Po prostu wybierajcie nieco bardziej fantazyjne samochody, bowiem wtedy będziemy mieli podwójnie na co patrzeć.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *