Nadaję Ci imię…

Zastanawialiście się kiedyś jak określić kogoś lub coś jednym słowem? Czasem ciężko jest komuś nadać imię. Co się musi roić w głowach rodziców, którzy nazywają swoją córkę Kwiryna a syna Xavier. Z tego powodu dzieci nie maja łatwego życia ani w szkole ani gdy osiągną dorosłość. Nadanie imienia jest często chęcią odwołania się do szlacheckiej czy też ułańskiej tradycji bądź tez chęć wyróżnienia (ile znasz Pamel, nie ta się nie liczy, albo Samant czy Izaur).

W motoryzacyjnym grajdole panują takie same zasady. Jednym kiepskim pomysłem można zepsuć całkiem udany produkt. Jedni producenci wybierają oznaczenie cyfrowe, literowe czy też nazwy miast. Problem jednak się zaczyna gdy wkraczają spece od marketingu. Najczęściej skutki są delikatnie mówiąc opłakane, ale często też śmieszne. O tak. Znacie Mitsubishi Pajero? Na pewno. Ale jestem pewien, że nie wiecie co to znaczy. W pewnym sensie każdy kto miał piętnaście lat był Pajero (hiszp. onanista). A Toyota Tacoma? Brzmi całkiem ładnie i dumnie. Otóż niezupełnie. Tacoma to miasto w Stanach Zjednoczonych gdzie toczyły się wojny gangów (coś jak Toyota Pruszków czy Wołomin). Zostając w USA natykamy się na Chevroleta Nova. „No va” czyli po hiszpańsku „nie jedzie” – prawda że idealna nazwa dla samochodu? Dalej jest jeszcze ciekawiej. Znacie Opla Asconę albo Hondę Fitta? Nie jedźcie nimi ani do Portugalii ani do Szwecji. No chyba że chcecie być posądzeni o rozwiązłość (Ascona i Fitta to ni mniej ni więcej jak żeńskie narządy płciowe). Nie lepiej jest z Mazdą. Swego czasu produkowała model LaPuta co w Meksyku oznacza kobietę lekkich obyczajów. Wracając do Pajero, słyszeliście kiedyś o Buicku LaCrosse? W slangu francuskojęzycznych mieszkańców Kanady oznacza masturbującego się nastolatka. A coś bardziej z naszego podwórka? Na pewno znacie VW Touarega i Phaetona. Pierwszy z nich otrzymał nazwę na cześć afrykańskiego plemienia (Tuaregów), którzy byli handlarzami niewolników. Może VW chciał zasugerować, że Touareg ma wystarczająco duży bagażnik by przewieźć kilku. A Phaeton? Grecki bóg słońca Helios miał syna, Faetona. Powożąc brawurowo rydwanem zaprzęgniętym w skrzydlate konie spalił część naszej planety (i tak nie powstały płatki tylko Sahara).

Pozostaje tylko czekać na Hondę Cellulitis, BMW JestemBurakiem, Mercedesa TotalnyZłom555700, Opla DużyTyłek czy Toyotę Penis, prawa że ładne?

Tak więc jeśli następnym razem specu od marketingu, a raczej bezmózgie yeti będziesz wybierał nazwę dla czegokolwiek zastanów się. Czy nie lepiej jest być posądzonym o brak inwencji ale spać spokojnie? Myslę, że ci od 911, F430, GT40 czy choćby C4 mogą być całkiem zadowoleni z siebie. Ich żony nie odeszły, więc nie muszą być Pajero.

 

PS: Pozdrowienia dla właścicieli karawanów, Opli Caravan.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *